Jedyna oficjalna strona Mazurskiej Pętli Rowerowej. Mazurska Pętla Rowerowa to nowa propozycja dla turystów, to nowy produkt turystyczny i nowa wizytówka Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Mazurska Pętla Rowerowa (MPR) pozwala zwiedzić Mazury po wyznaczonym i ujednoliconym szlaku. To prawie 310 km urozmaiconej trasy. Wielka Pętla Bieszczadzka to asfaltowa, co do zasady dobrze utrzymana, droga o długości 144 km. Za jej początek symbolicznie przyjęło się uznawać miejscowość Lesko, zwane "bramą Bieszczad". Jest to jednak pętla, więc włączyć się na nią można właściwie w każdym miejscu. Miejsc zapewne godnych zobaczenia jest jeszcze więcej Mała Pętla Bieszczadzka - Distance: 95.63 km - Elevation: 915 hm - Location: Lesko, Subcarpathian Voivodeship, Poland Mała i Wielka Pętla Bieszczadzka. Mierzą odpowiednio 99 i 144 kilometry, w części północnej się pokrywają. Mała biegnie dookoła Zalewu (Jeziora) Solińskiego. Obie drogi mają wiele pięknych odcinków z widokiem na góry, przebiegają przez parki krajobrazowe i ciekawe miejscowości. Wpisując w wyszukiwarkę frazę “pętla bieszczadzka mapa” można zobrazować sobie jak przebiega droga. Trasa liczy 99 km i rozpoczyna się w Lesku, gdzie na uwagę zasługuje Zamek Kmitów z początku XVI wieku zlokalizowany na rzeką San, a także wiele zabytków sakralnych w postaci kościołów i kapliczek oraz pozostałości po Budowa została zakończona w 1962 roku. Ale w tym czasie w Bieszczadach powstawała już kolejna trasa o kluczowym znaczeniu dla regionu. 99-kilometrowa mała pętla bieszczadzka również rozpoczynała się w Lesku, a prowadziła przez Hoczew, Polańczyk, czy Czarną Górę. Projektanci zakładali, że na niektórych odcinkach będzie . Bieszczady to jeszcze jedno z niewielu miejsc w Polsce, które nie zostało zadeptane przez turystów. Zachwycają pięknymi widokami i dziką przyrodą. Pobyt w Bieszczadach można zaplanować tylko na weekend, ale warto przeznaczyć na to cały Pętla Bieszczadzka – trasaTo najciekawsza trasa turystyczna w Bieszczadach, którą można pokonać na wiele różnych sposobów, samochodem, motocyklem, rowerem lub pieszo. Często przed wyjazdem turyści pytają ile km liczy Wielka Pętla Bieszczadzka? Dokładnie trasa liczy 144 km, ale jeżeli zboczymy do Wołosatego, to wydłuży się o 11 km. Łącznie wyniesie więc 155 km, więc jest to dość pokaźna Pętla Bieszczadzka tradycyjnie zaczyna się w Lesku i w nim kończy, ale można rozpocząć ją i skończyć w dowolnym punkcie na trasie. Turyści zmotoryzowani, którzy dysponują ograniczoną ilością czasu mogą pokonać Pętlę nawet w jeden dzień. Warto jednak trasę podzielić na kilka etapów z noclegami (nie ma z tym problemów) i odkryć prawdziwe uroki Pętla Bieszczadzka i trasa GooglePunkty widokowe na Wielkiej Pętli BieszczadzkiejTrasa bieszczadzka prowadzi przez Bieszczadzki Park Narodowy oraz cztery parki krajobrazowe, dzięki temu turyści mają możliwość poznać najpiękniejszą część Bieszczad. Podczas całej podróży można podziwiać przepiękne widoki na najpiękniejsze połoniny bieszczadzkie, Wetlińską, Caryńską, Tarnicę, Szeroki widoki roztaczają się z punktu widokowego na Przełęczy Wyżna położonej na wysokości 872 m Widać stąd szeroką panoramę Bieszczad, piękną o każdej porze roku, ale zwłaszcza jesienią, kiedy połoniny zachwycają całą paletą Wielką Pętlę Bieszczadzką warto zatrzymać się w kilku miejscowościach, by zapoznać się z najważniejszymi zabytkami wielokulturowej historii Bieszczad. Wśród nich znajdziemy urocze wiejskie kościółki, cerkwie, synagogi oraz żydowskie kirkuty (cmentarze). Do najciekawszych miejscowości należą:– Lesko, – Baligród, – Cisna, – Wetlina, – Ustrzyki Górne, – Lutowiska, – Ustrzyki wielu tych miejscowości rozpoczynają się piesze szlaki turystyczne, które prowadzą w głąb Bieszczad. To doskonała okazja do obcowania z dziką przyrodą nieskażoną także: Szlaki w Bieszczadach na 2021 rok: trasy dla początkujących i zaawansowanych turystówWielka Pętla Bieszczadzka: motocyklem, samochodem czy rowerem?Istnieje możliwość przejechania Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej dowolnym środkiem transportu. Dla miłośników jednośladów istnieje możliwość przejazdu motocyklem, skuterem, bądź nawet rowerem. Dla każdej z tych opcji widoki będą niesamowite chociaż rowerzyści z pewnością zapamiętają tą trasę na długo. Najwygodniejsze i najszybsze rozwiązanie to podróż samochodem i wielu z turystów na pewno wybierze takie poza piękną przyrodą oferują turystom dobrze przygotowaną bazę noclegową oraz lokalną kuchnię serwowaną w gospodach. Najsłynniejszą z nich jest Siekierezada w z większych atrakcji jest przejażdżka Zabytkową Bieszczadzką Kolejką Leśną. Jej trasa przebiega przez tereny niedostępne dla turystów raz zagościł w Bieszczadach, będzie wracał do nich często, bo nigdzie nie znajdzie takiej ciszy i tak pięknych widoków. Świetnym miejscem do zatrzymania się w Bieszczadach może być nasz ośrodek – Willa Stasia, w którym znaleźć można zarówno pokoje, domki jak i ekskluzywne apartamenty z również: Co zjeść w Bieszczadach? Lista najpopularniejszych potraw w tym regionie! Bieszczady to niewątpliwie bardzo urokliwe i klimatyczne góry na terenie naszego kraju. Każdego roku odwiedzane są przez rzeszę turystów nie tylko z Polski, ale również i z zagranicy. Co warto zobaczyć w Bieszczadach, aby miejsce nie tylko zaparło dech w piersiach, ale również skłoniło nas do ponownych odwiedzin? Każdy wyjazd wymaga odpowiedniego zaplanowania, zwłaszcza kiedy udajemy się na dłuższe wakacje, a naszym miejscem noclegowym będzie pole namiotowe lub kemping. Należy wówczas zadbać nie tylko o wygodne posłanie w postaci karimaty i ciepłego śpiwora, ale również sprzęty, które mogą okazać się pomocne podczas wakacyjnego biwakowania. Doskonałym pomysłem będzie kuchenka turystyczna umożliwiająca zjedzenie ciepłego posiłku oraz wypicia kubka gorącej i aromatycznej kawy o poranku. Kiedy wybieramy się w Bieszczady, a zwiedzanie planujemy samochodem, przechowanie sprzętu elektronicznego nie będzie stanowiło problemu. Bezpieczne ulokowanie w bagażniku pozwoli na wyjęcie kuchenki na malowniczej polanie podczas przerwy obiadowej. ContentsWielka pętla bieszczadzka jako jedna z górskich atrakcjiWielka pętla bieszczadzka — atrakcje turystyczne Wielka pętla bieszczadzka jako jedna z górskich atrakcji Bieszczady doceniane są szczególnie za różnorodną formę ich zwiedzania. Wycieczki rowerowe, spacery czy też poruszanie się samochodem umożliwia pętla bieszczadzka jako jedna z atrakcji tamtejszych terenów. Ponad 140 km szlak robi niebywałe wrażenie na wielu turystach. Wszystko za sprawą malowniczego krajobrazu oraz spotykanych po drodze licznych rozrywek. Duża pętla bieszczadzka, bo również i pod taką nazwą znana jest trasa, zarówno swój początek, jak i koniec ma w Lesku. Podróżując nią, dotrzemy między innymi do Bieszczadzkiego Parku Narodowego, ale również kilku innych krajobrazowych terenów zielonych oraz wielu malowniczych zakątków. Jeśli wcześniej zastanawialiśmy się, co warto zobaczyć w Bieszczadach samochodem, to ten szlak będzie doskonałą odpowiedzią na nasze pytanie. Różnorodność atrakcji umożliwia bowiem dowolnie przez nas wybraną formę zwiedzania. Dla osób lubiących wyzwania w postaci aktywności fizycznych doskonałą rozrywką będą wyprawy na szczyty górskie, gdzie wiele wejść oferuje duża obwodnica bieszczadzka. Podróżując szlakami będziemy mogli wspiąć się na Tarnicę, Szeroki Wierch czy też Połoninę Wetlińską. Nie są to oczywiście jedyne atrakcje, których zobaczenie umożliwia nam pętla bieszczadzka. Podróżując nią, spore rozrywki znajdziemy również w pobliskich miejscowościach, dlatego też warto zatrzymać się w nich, choć na chwilę, aby przyjrzeć się niezwykłym zabytkom, czy też innym ciekawym obiektom turystycznym. Wielka pętla bieszczadzka — atrakcje turystyczne Rozrywki dla turystów spędzających swój czas w górach nie muszą być związane wyłącznie ze szlakami i wędrówkami. Chociaż to one stanowią zawsze główny cel podróżnych, to mimo wszystko warto zwiedzić nieco więcej, aby nasz wyjazd był jak najbardziej różnorodny. Jak już wcześniej wspominaliśmy, trasa wielka pętla bieszczadzka rozpoczyna się w Lesku, które stanowi nie tylko kluczowy punkt Bieszczad, ale również mieści w sobie sporo atrakcji turystycznych. Zanim zaczniemy nasze zwiedzanie, warto spędzić trochę czasu w Lesku i wykorzystać go do zobaczenia kilku tamtejszych zabytków. Jednym z nich jest zamek Kmitów, który pochodzi z XVI wieku i znajduje się na malowniczej skarpie położonej nad Sanem. Duże wrażenie na zwiedzających wywołuje również znajdujący się w pobliżu amfiteatr mieszczący się w przepięknym parku. W Lesku warto wybrać się także do kościoła Nawiedzenia Najświętszej Panny pochodzącego z lat 30. XVI wieku, a także przyjrzeć się przepięknie prezentującym się, zabytkowym kamieniczkom oraz ratuszowi. Z kolei Kamień Leski zachęci odwiedzających do zapoznania się z jego legendą i odkrycia pewnej historii. Wielka pętla bieszczadzka pokonana motocyklem to dobry wybór dla wszystkich chcących poczuć wiatr we włosach. Wycieczka będzie stanowiła niesamowitą przygodę oraz oderwanie się od codziennej monotonii. Po zwiedzaniu Leska zachęcamy do wizyty w Hoczewie, gdzie czekają na nas progi powstałe ze skał i stanowiące jednocześnie rezerwat przyrody. Co zwiedzić po drodze w Bieszczady? Otóż poruszając się cały czas pętlą warto zatrzymać się w Baligrodzie — niewielkiej miejscowości stworzonej do odpoczynku na łonie przyrody. Charakterystycznym miejscem wsi jest niewielki rynek będący pozostałością dawnego miasta. Nieopodal znajdziemy starodawne budownictwo, a wśród niego najstarszy dom pochodzący z XVIII wieku. Do najpopularniejszej atrakcji Baligrodu zaliczamy cerkiew powstałą w 1829 roku oraz pozostałości po walkach toczonych w sierpniu 1944 roku. Turyści równie chętnie zaglądają także do ekomuzeum. Całość znajduje się w zabytkowym już pomieszczeniu kowala i ukazuje ekspozycję narzędzi produkowanych z żelaza. Wielka pętla to inaczej tzw. serpentyny. Bieszczady znane są z krętych dróg, dlatego też z tego względu wzięła się potoczna nazwa trasy. Z kolei na 38. jej kilometrze znajduje się niewielka miejscowość o nazwie Cisna, idealna do odpoczynku na świeżym powietrzu. Malowniczość okolicy sprawia, że miejscowość jest chętnie odwiedzana przez sporą liczbę przyjezdnych. Wielka pętla bieszczadzka rowerem będzie doskonałą propozycją do dłuższego odpoczynku. Możemy tutaj skorzystać również z leśnej kolejki oraz dowolnie wybranej przez nas trasy, dzikiej oraz widokowej i miło spędzić czas na świeżym powietrzu. Charakterystycznym obiektem dla miejscowości jest również tzw. kapliczka pamięci. Warto poznać bliżej jej historię mającą dużo wspólnego z miejscową tradycją. Wielka i mała pętla bieszczadzka umożliwiają podziwianie panoramy i zatrzymanie się w pobliskich miejscowościach. Kolejną z nich jest Wetlina – początek wielu wejść na Połoniny. Warto również zwiedzić okolice i zachwycić się wodospadem o nazwie „Siklawa Ostrowskich” mającym aż 5 metrów wysokości, co jednocześnie czyni go największym tego typu obiektem wodnym w Bieszczadach. Kolejną atrakcję naszej wycieczki stanowi najwyższy punkt widokowy, czyli Przełęcz Wyżna, będąca jednocześnie jednym z popularniejszych miejsc w okolicy. Przyczynia się do tego z pewnością punkt rozpoczęcia się szlaku górskiego prowadzącego na Połoninę Wetlińską. Mała pętla bieszczadzka poprowadzi nas z kolei do Ustrzyk Górnych słynących nie tylko z przepięknych terenów, ale również z Muzeum Turystyki Górskiej. Tamtejsza ekspozycja odnosi się do podróżowania po Karpatach Wschodnich przed wybuchem II wojny światowej. W środku znajdziemy również dawne przewodniki po górach oraz liczne pamiątki po tamtejszych mieszkańcach. Największą imprezę regionu stanowi tzw. Redyk Karpacki, czyli wypas owiec. Impreza odbywa się zazwyczaj na przełomie kwietnia i maja, a jej głównymi atrakcjami są liczne występy muzyczne lokalnych zespołów, czy też możliwość spróbowania okolicznej kuchni. Kolejnym miejscem na trasie pętli bieszczadzkiej są Lutowiska, w których znajduje się świątynia pw. św. Stanisława Biskupa w stylu neogotyckim, dawny cmentarz katolicki, czy też wątki związane z ludnością żydowską. Kolejną sporą atrakcją Lutowisk jest mieszcząca się w nich stara drewniana willa pochodząca z czasów przed rozpoczęciem się I wojny światowej. Pętla bieszczadzka poprowadzi nas również do Ustrzyk Dolnych i Muzeum Bieszczadzkiego Parku Narodowego, gdzie znajdują się ekspozycje dotyczące okolicznej roślinności, architektury czy też te, związane z ochroną przyrody. Innym miejscem wartym uwagi jest również muzeum, tyle że Młynarstwa i Wsi. Na jego terenie możemy zobaczyć, jak dawniej mielono zboże, z którego następnie powstawała mąka oraz poznać całą historię tego niezwykłego miejsca. Kiedy pętla bieszczadzka swój początek miała w Lesku, tak też jej końcowym etapem są Uherce Mineralne, gdzie znajduje się wodospad o podobnej nazwie, jako symbol przyrody nieożywionej. Wielka pętla bieszczadzka to bez wątpienia jedno nie tylko z największych, ale przede wszystkim najciekawszych i jednocześnie fascynujących miejsc w Bieszczadach. Znajdujące się tam tereny niczym za sprawą czarodziejskiej różdżki każdego roku przyciągają rzeszę turystów. Bez względu na to, czy na naszą wyprawę wybierzemy się w okresie wiosenno-letnim czy też zimą, przeżyjemy niesamowitą przygodę. Niektórzy uważają, iż popularne serpentyny stanowią obowiązkowe miejsce dla osób podróżujących i pasjonujących się motorami. Trudno temu zaprzeczyć, ponieważ pętla znajduje się w centrum nie tylko malowniczych, ale również wartych odkrycia, licznych zakątków. Wątki historyczne, spora liczba zabytków czy też górskie szlaki są warte, aby zostawić wszystko, choć na chwilę i wyruszyć w niezapomnianą podróż. Znana z licznych zakrętów i czasami węższych odcinków droga nie należy do bardzo skomplikowanych, zwłaszcza iż umożliwia podróżowanie rowerem. Niekiedy możemy się również zdecydować na piesze wędrówki, co prawda istnieje małe prawdopodobieństwo, aby całą długość pokonać na nogach, to jednak warto pewnego dnia zrobić sobie dłuższą wycieczkę i poobcować z dziką naturą. Z racji sporej ilości atrakcji weekendowy pobyt w Bieszczadach nie zawsze może należeć do udanych. Wynika to oczywiście nie z mało efektywnych widoków i rozrywek, ale przede wszystkim z małej ilości czasu, co nie pozwoli nam na długie rozkoszowanie się przepięknym krajobrazem. Aby móc cieszyć się dłuższym i komfortowym odpoczynkiem, warto przede wszystkim zadbać o wygodne miejsce noclegowe. Dla osób ceniących wolność i obcowanie z naturą, dobrą propozycją będą pola namiotowe, kempingi czy też biwaki. Z kolei dla turystów lubiących w tradycyjny sposób spędzić noc, odpowiednie będą hotele oraz pensjonaty, jak i również górska agroturystyka, która w rejonie Bieszczad zachwyca szczególnie przyjezdnych z większych miast. Wielka Pętla Bieszczadzka, jezioro Solińskie, opuszczone wsie i pachnące historią drewniane cerkwie – Bieszczady kojarzą nam się z wolniej płynącym czasem, dystansem do świata i atmosferą przygody. A może by tak zatem rzucić wszystko i jechać w Bieszczady? Trudno chyba znaleźć motocyklistę, którego serce na dźwięk słowa „Bieszczady” nie zabiłoby szybciej. Może to efekt legendy tutejszych niezwykłych dróg, może to atmosfera spokoju i wyciszenia – trudno powiedzieć. Z całą pewnością Bieszczady są wspaniałym miejscem na motocyklowy relaks i warto poświęcić kilka dni na poznanie najważniejszych atrakcji tego regionu. Tajemnicza i burzliwa historia Bieszczadów pozostawiła po sobie wiele niezwykłych śladów. Bystre oko i podstawowe umiejętności jazdy w terenie pozwolą odnaleźć opuszczone wsie, zarośnięte cerkwie i widoki, które na długo pozostaną w pamięci. Największą jednak zaletą tych gór jest możliwość odkrywania ich wciąż na nowo. Zadwórze – Czarna (79 km) Amatorzy survivalu, jako początek przygody wybiorą Koniec Świata – schronisko zlokalizowane w Łupkowie, tuż przy słowackiej granicy. Zgodnie z nadaną nazwą, w miejscu tym nie ma prawie niczego – brak bieżącej wody, prądu, zasięgu i wygód. Tym, czego z pewnością nie zabraknie, będzie święty spokój i cisza, która co bardziej wrażliwych będzie kłuć w uszy. Jeśli całkowity reset nie jest tym, czego oczekujesz po Bieszczadach, zatrzymaj się w Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej w Czarnej – niemal kultowej miejscówce prowadzonej przez wielkiego miłośnika jednośladów. Zarówno ty, jak i twoja maszyna będziecie potraktowani z najwyższymi honorami. Gęsi Zakręt – tu się oddycha! My gorąco polecamy Gęsi Zakręt w Zadwórzu – uroczy, pięknie położony pensjonat, który swą gościnnością i niezwykłą ciepłą atmosferą w cuglach wygrywa z najlepszymi hotelami świata. Jeśli jakimś cudem uda ci się znaleźć tutaj wolne miejsce, nie zastanawiaj się i rezerwuj – nie pożałujesz. W drodze nad zaporę wodną w Solinie warto zajrzeć do Myczkowiec. Nie tylko nad tutejszą zaporę, ale, może i przede wszystkim, do znakomitej, przyjaznej motocyklistom restauracji Myczkowianka. Swobodna atmosfera, nienachalny wystrój i wyjątkowo smaczna kuchnia warte są każdej wydanej tutaj złotówki. Przez Solinę i tamtejszą zaporę docieramy do Polańczyka – bieszczadzkiego kurortu, który z prawdziwą atmosferą tego regionu niewiele ma wspólnego. Wszechobecny gwar turystów i spore natężenie ruchu samochodów nie sprzyjają odpoczynkowi. Tym, co z pewnością możemy polecić jest Oberża Zakapior z typową regionalną kuchnią i bezpretensjonalnym wystrojem. MotoPomocni polecają: Gęsi Zakręt w Zadwórzu – gospodarstwo agroturystyczne z niepowtarzalną atmosferą, przytulnymi pokojami i świetnymi gospodarzami. Zapory wodne w Myczkowcach i Solinie – przykład inżynierskiego kunsztu i zdumiewające zjawisko, które uświadamia jak niewielka budowla może zmienić geografię i znaczenie regionu. Karczma Myczkowianka – kulinarne wyżyny połączone z bardzo swobodną atmosferą; miejsce lubiane przez motocyklistów i miłośników zwierząt. Oberża Zakapior w Polańczyku – wszystko, czego możemy spodziewać się po bieszczadzkiej oberży – dobre jedzenie, karczemna atmosfera. Cerkiew w Równi – urzekający obiekt sakralny o niespotykanej architekturze. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe w Uhercach Mineralnych – niezwykły sposób doświadczania romantycznych krajobrazów regionu – drezynami napędzanymi siłą mięśni. Mapa trasy Strony: 1 2 3 Przejażdżka Wielką Pętlą Bieszczadzką jest jak granie klasyków Pink Floyd na gitarze przy ognisku - trzeba raz w życiu doświadczyć i przeżyć okres fascynacji. W każdym razie motocykliści dość licznie tu przyjeżdżają i często wracają ponownie. Urokliwe widoki, oglądane podczas jazdy serpentynami poruszają wrażliwą strunę nawet u największych twardzieli. Droga liczy sobie ponad 140 km i wznosi się na wysokość blisko 870 metrów nad poziom morza. Na trasie znajdują się takie miejscowości jak: Ustrzyki Dolne, Ustrzyki Górne czy bieszczadzkich krajobrazów można tu podziwiać cerkwie np. w miejscowościach Rabe czy Smolnik, żubry w Mucznem czy góry po ukraińskiej stronie (punkt widokowy w okolicach Lutowisk). Innego rodzaju atrakcją, łączącą sztukę i precyzje wykonania, jest Park Miniatur Świątyń w Myczkowcach. Znajdują się w nim modele w skali 1:25 przedstawiające wiekowe drewniane kościółki czy cerkwie. I oczywiście, to również świetna okazja, by połączyć moto-jazdę z wypadem nad Solinę. Bieszczadzkie pola i lasy to także opcja legalnych przejażdżek quadem np. w okolicach strzałkami dalej i zobacz najlepsze trasy motocyklowe. Strona głównaRowerMała Pętla Bieszczadzka i Jezioro Solińskie – wycieczka rowerowa Mniejsza, choć wcale nie mniej atrakcyjna. Częściowo wspólna z Wielką Pętlą Bieszczadzką, jednak ma też unikalne, pełne atrakcji odcinki. Tę mocno pagórkowatą trasę poznaję z perspektywy rowerzysty, zahaczając przy okazji o położone niedaleko Jezioro Solińskie. Relacja z tej wycieczki dostępna jest również w wersji filmowej. Aby obejrzeć materiał, kliknij tutaj. To drugi dzień mojego rowerowego wypadu w Bieszczady. Dzień wcześniej była Wielka Pętla Bieszczadzka, dziś pora na Małą Pętlę. A że całkiem niedaleko niej leży również Jezioro Solińskie, to stwierdziłem, że w pewnym momencie zjadę nad jego brzeg i na własne oczy przekonam się, czy faktycznie jest tak ładne, jak mówią. Mała Pętla Bieszczadzka i Jezioro Solińskie – podstawowe informacje Chyba ciężko będzie mi pisać o Małej Pętli Bieszczadzkiej bez wspominania o Wielkiej. Bo już sama nazwa tej trasy sugeruje, że istnieje jakaś druga wersja wytyczona w podobnej lokalizacji. Zacznijmy więc może od podobieństw. Obie pętle: prowadzą przez Bieszczady i Góry Sanocko – Torczańskie,zwyczajowo zaczynają się w Lesku,przebiegają po drogach publicznych (krajowych i wojewódzkich),nadają się do przejechania samochodem, motocyklem lub rowerem (właściwie to każdym rodzajem roweru),są bardzo atrakcyjne krajobrazowo, ale i wymagające kondycyjnie,nie są oficjalnymi szlakami turystycznymi, więc konieczna będzie samodzielna nawigacja,pokrywają się w części północnej, na odcinku Hoczew – Czarna Górna (48 kilometrów). Całkowita długość Małej Pętli Bieszczadzkiej to około 95 kilometrów. W porównaniu do Wielkiej Pętli (jakieś 140 lub 155 kilometrów w zależności od opcjonalnego skrętu na Wołosate) wyraźnie mniej, jednak pod względem przewyższeń, wcale nie jest o wiele lżej. Według danych ze Stravy, do podjechania jest ponad 1400 metrów, a więc średnie nachylenie drogi jest tu nieco większe. Jakość dróg na Małej Pętli Bieszczadzkiej jest całkiem niezła i ja nawet na szosie czułem się tam komfortowo. Warto jednak wiedzieć, że w północnej części trasy może panować dość duży ruch. Szczególnie odczuwalne będzie to w okolicy miejscowości Lesko i Ustrzyki Dolne oraz na łączącej je drodze krajowej 84. Południowa część trasy jest z kolei bardzo spokojna. Zwiedzając Małą Pętlę Bieszczadzką warto pomyśleć o zajrzeniu nad położone w pobliżu Jezioro Solińskie. Najwygodniej będzie to zrobić w miejscowości Polańczyk. Do brzegu można zjechać w kilku miejscach, ja sam wybrałem ciekawą drogę przez cypel, na którym leży uzdrowiskowa część wsi. Jezioro Solińskie jest sztucznym tworem, zbudowanym w latach sześćdziesiątych jako zbiornik retencyjny. Oprócz wciśniętego między góry, mierzącego 22 kilometry kwadratowe zbiornika, powstała też ponad 600-metrowa zapora oraz elektrownia wodna. Obecnie, jezioro pełni również liczne funkcje rekreacyjne. Są plaże, kąpieliska, wypożyczalnie sprzętu wodnego i przystanie dla żaglówek. W sezonie letnim kursują nawet statki wycieczkowe. Mała Pętla Bieszczadzka plus Jezioro Solińskie – relacja z wycieczki Zgodnie z prognozami, w nocy dość mocno padało. Trochę się obawiałem, że w takich warunkach spanie w aucie nie będzie zbyt komfortowe, lecz na szczęście się pomyliłem. Noc była w porządku, bez większych problemów udało mi się przespać kilka godzin. Wstać postanawiam około 4:00. Od dłuższej chwili już nie pada, a i słońce zaczyna zbliżać się do horyzontu. Zwijam śpiwór i matę, ogarniam poranną toaletę, a potem jem wczesne śniadanie. Po wszystkim przestawiam samochód pod ten sam basen, co wczoraj. Tam wyciągam rower, zabieram plecak z niezbędnymi rzeczami i mogę ruszać. Do drogi, którą prowadzi pętla docieram w minutę lub dwie. Tam skręcam na ruchliwą DK 84 i obieram kurs na Ustrzyki Dolne. Jest około piątej rano, więc mimo popularności tej trasy, ruch jest minimalny. To dobrze, bo owa krajówka jest z reguły najbardziej zatłoczonym fragmentem Małej Pętli Bieszczadzkiej. Po krótkim podjeździe docieram w okolice centrum Leska. Tam na chwilę zjeżdżam na planty, po czym kieruję się w stronę wyjazdu z miasta. To ostatnie wymaga zdobycia jeszcze trochę wysokości, jednak wiem, że kawałek dalej będzie lekko w dół. Planty w centrum Leska. Za Leskiem zabudowa nieco się rozrzedza, choć na tej drodze ciężko o miejsca całkowicie puste. Praktycznie zawsze mam w zasięgu wzroku jakieś budynki, a do tego od czasu do czasu mijam mniejsze lub większe wsie. W niektórych trafiam nawet na jakieś atrakcje. Moją szczególną uwagę przykuwają otoczony wodą pałac w Olszanicy oraz drewniana cerkiew w Stefkowej. Droga na Ustrzyki Dolne gdzieś niedaleko za wyjazdem z Leska. Normalnie, panuje tu dość duży ruch, jednak niedzielny poranek okazuje się bardzo spokojny. Pałac Juścińskich w Olszanicy. Cerkiew św. Paraskewy w Stefkowej. Do Ustrzyk Dolnych docieram po niemal półtorej godzinie jazdy. W większości pod górkę, choć pod koniec było też lekkie obniżenie. Sama miejscowość, jak na bieszczadzkie standardy, jest dość spora i tętni życiem nawet wczesną porą. Nie zamieram jednak poświęcać zbyt wielu czasu na jej zwiedzanie. Wpadam tylko na rynek i pod jeden z przydrożnych kościołów, a następnie jadę jeszcze chwilę główną drogą. Droga Lesko – Ustrzyki Dolne. Pomnik ku pamięci Żołnierzy Polskich na rynku w Ustrzykach Dolnych. Rzymskokatolicki kościół w Ustrzykach Dolnych. W pewnej chwili dostrzegam skręt na Ustrzyki Górne. Dziś aż tak daleko zapuszczał się nie będę, jednak kierunek jest właściwy. Odbijam w prawo i zaczynam mierzący kilkanaście kilometrów odcinek w stronę Czarnej Górnej, gdzie Wielka Pętla i Mała Pętla rozdzielają się na osobne warianty. Do Czarnej mam niemal cały czas pod górę. Podjazd zaczyna się już w Ustrzykach Dolnych i ciągnie, z mniejszymi lub większymi przerwami, przez kolejne 50 minut mojej w miarę spokojnej jazdy. Choć z drugiej strony, jestem tu wspomagany wiatrem, więc w „normalnych” warunkach byłoby pewnie dłużej. Krajobraz dość szybko zmienia się na plus. Znika większość zabudowań, dookoła pojawia się coraz więcej pól, lasów i pagórków. Trasa w końcu robi się naprawdę ładna, choć do tej pory też nie było jakoś kiepsko. Dzisiejsza krajówka bez ruchu (mam tu na myśli ten odcinek Lesko – Ustrzyki Dolne) zawsze będzie fajniejsza niż wczorajsza krajówka pełna samochodów. Krajobraz po odjechaniu kawałek na południe od Ustrzyk Dolnych. Na tej drodze od czasu do czasu trafiam na jakieś niewielkie skupisko zabudowań. W niektórych wsiach mam nawet okazje obejrzeć stojące przy drodze, stare cerkwie. Myślę, że na większą uwagę zasługują te w miejscowościach Rabe oraz Żłobek. Cerkiew we wsi Rabe. Zjazd w miejscowości Żłobek. Cerkiew w Żłobku. W Żłobku podjazd się kończy i dla odmiany najbliższe kilometry mam luźniejsze. Szybko zjeżdżam w kierunku Czarnej Górnej, jednak po drodze pogoda trochę się psuje. Najpierw trochę kropi, później przestaje, po paru minutach znów zaczyna z większym natężeniem. Gdy jestem w centrum Czarnej, postanawiam przeczekać deszcz na przystanku w centrum. Po paru minutach jest jednak po wszystkim. W drodze do centrum Czarnej Górnej. Kawałek za centrum dojeżdżam do skrzyżowania, gdzie mogę albo kontynuować jazdę w stronę Ustrzyk Górnych (Wielka Pętla Bieszczadzka), albo skręcić na miejscowości Polańczyk, Hoczew, a później również Lesko (Mała Pętla Bieszczadzka). Jako, że dziś jadę Małą Pętlę, wybieram ten drugi wariant. Tuż za skrętem zaczynam kolejny podjazd. Ten początkowo nie wydaje się szczególnie trudny, jednak z czasem nachylenie rośnie. Zrzucam wszystkie biegi i powoli zdobywam wysokość ciesząc się ładnym otoczeniem. Bo tak na dobrą sprawę, to właśnie zaczyna się najładniejszy fragment Małej Pętli. Do tej pory było całkiem nieźle, jednak to właśnie ta spokojna, mocno pofałdowana i często leśna droga spodoba mi się najbardziej. Wyjazd z Czarnej Górnej to również początek najwyższego podjazdu na całej trasie. Początek nie jest zbyt wymagający, jednak później potrafi zrobić się stromo. Po około 20 minutach nabierania wysokości dostaję się na wysokość około 700 metrów Tu podjazd się kończy, a moim oczom ukazuje się piękny widok na okoliczne lasy, pagórki i doliny. Dla takiego widoku warto było się trochę zmęczyć. Widoki ze szczytu podjazdu. Kolejny odcinek to równie ładny zjazd. Czasem w lesie, czasem z widokami, jednak cały czas po w miarę dobrej drodze i praktycznie bez ruchu. Mam okazję się tu rozpędzić, ale i… zmarznąć, bo w przeciwieństwie do dość ciepłego dnia wczorajszego, dzisiejsza temperatura raczej nie przekroczy 15 stopni. Za każdym podjazdem czeka jakiś zjazd. Ten ma nawet kilka serpentyn. Na dalszym odcinku czeka mnie przejazd przez parę wsi. Są dość małe i ładnie położone, ale raczej pozbawione atrakcji. Głównym atutem tego odcinka jest oczywiście spokój i piękny krajobraz. Fragment mi się podoba, jednak nie za bardzo jest tu co szczegółowo opisywać. Przejazd przez wieś Polana. Sielankowy krajobraz kawałek dalej. Pusta droga oraz pagórki z łąkami i lasami – to dość typowy krajobraz dla tego odcinka. Na trasie są oczywiście jakieś podjazdy, jednak żaden nie jest już szczególnie wymagający. Dwa, które nieco bardziej zapadły mi w pamięć położone były niedaleko przecięcia rzeki San – największej w okolicy i wpadającej do Jeziora Solińskiego kawałek dalej. Jeden ze wspomnianych podjazdów. Rzeka San. Kawałek za Sanem przejeżdżam nad kolejną rzeką – Solinką, a później trafiam do wsi Bukowiec. Tam odbijam na północ i kontynuuję jazdę w stronę Polańczyka. Na tym odcinku często zbliżam się do którejś z licznych odnóg Jeziora Solińskiego. Są oczywiście kolejne podjazdy, pod względem trudności na poziomie tych kilku wcześniejszych. Mała Pętla Bieszczadzka na południe od Jeziora Solińskiego. Droga 894 w okolicy wsi Bukowiec. Kolejny podjazd oraz widok na jedną z odnóg Jeziora Solińskiego. Wspinam się, zjeżdżam, po drodze podziwiam lasy i pagórki, momentami dostanę jakiś widok na pobliskie jezioro. W końcu, przy zwiększającym się od jakiegoś czasu ruchu, docieram do tej popularnej miejscowości uzdrowiskowej. Ta okazuje się znacznie większa niż wszystkie wioski, które odwiedzałem przez wcześniejsze 2 – 3 godziny. Droga na Polańczyk. Przez chwilę szukam drogi na cypel, później w odpowiednim miejscu skręcam i zaczynam zjazd. Trwa parę minut i jest miejscami dość stromy, więc już teraz zapamiętuję, że czeka mnie trochę wysiłku przy powrocie. Teraz poruszam się natomiast całkiem ładną, zadbaną częścią miasta, gdzie nie brakuje hoteli, pensjonatów i przeróżnej gastronomii. Polańczyk, zjazd przez cypel. W końcu docieram do końca asfaltowej drogi. Plaża na cyplu znajduje się kawałek dalej, jednak o dokładną drogę pytam jakiejś przechodzącej w pobliżu osoby. Wskazówki okazują się trafne, więc już po chwili dostaję się nad brzeg. I tu przeżywam spore zaskoczenie. Bo plaża okazuje się… pusta. Czerwiec, wysoki sezon, a turystów praktycznie nie ma. To znaczy, byli u góry, ale nad jeziorem nie ma teraz kompletnie nikogo. Czyżby przez pogodę? Fakt, dziś jest dość chłodno i czasem pokropi, jednak kompletnego braku zainteresowanie plażowym wypoczynkiem się nie spodziewałem. No nic, w sumie lepiej dla mnie. Sprowadzam rower nad wodę i robię tam dłuższą przerwę. Spaceruję po plaży, oglądam co się da i cieszę się, że zdecydowałem się na takie rozszerzenie wycieczki. Miejsce jest bardzo ładne, szczególnie przy braku niezbyt lubianych przeze mnie tłumów. Nad Jeziorem Solińskim. Pusta plaża na cyplu w miejscowości Polańczyk. Przystań dla żaglówek oraz wypożyczalnia sprzętu wodnego. W końcu decyduję się wracać. Doprowadzam rower do najbliższej drogi, potem wsiadam i ruszam do góry. Podjazd, szczególnie w tej ostatniej części daje popalić, jednak ostatecznie docieram do ronda, gdzie niedawno odbijałem na cypel. Tam skręcam w lewo i kontynuuję jazdę drogą na Hoczew. Powrót do centrum Polańczyka. Za skrętem podjeżdżam jeszcze przez kilkaset metrów, po czym dostaję się w teren, gdzie dominują zjazdy. I remonty. Dużo remontów. Okolica jest generalnie dość ładna, jednak nigdy wcześniej nie trafiłem na tak irytujący odcinek. W kilkunastu miejscach obowiązuje tu ruch wahadłowy, a co za tym idzie, non stop stoi się na kilkuminutowym, czerwonym świetle. Remontowany odcinek drogi Polańczyk – Hoczew. Im dalej na północny zachód, tym więcej samochodów oraz zabudowań. Zmniejszają się też pagórki dookoła, choć teren wciąż uważam za całkiem przyjemny do jazdy. Oczywiście, gdyby nie te światła. Ostatecznie, Hoczew osiągam później niż przewidywałem, choć z drugiej strony, nigdzie mi się dziś nie spieszy. Krajobrazy w drodze na Hoczew. We wspomnianej powyżej miejscowości skręcam w prawo i obieram kurs na Lesko, gdzie będę zamykał tę pętlę. Ten odcinek jest już dość płaski i mimo jazdy pod wiatr, nie sprawia praktycznie żadnych problemów. Gdzieś przy drodze płynie też San, jednak przez większość czasu rzekę zasłaniają gęsto rosnące drzewa. Droga do Leska. Przed samym wjazdem do miasta przekraczam jeszcze most nad Sanem, a później kieruję się w stronę parkingu przy basenie, gdzie rano zostawiłem samochód. Parę minut później wycieczka jest już skończona, z sumarycznym wynikiem ponad 102 przejechanych kilometrów. Ostatnim, co zostało, jest włożyć rower do auta, wsiąść za kierownicę i wrócić do Krakowa. Przejazd przez San tuż przed wjazdem do Leska. Mała Pętla Bieszczadzka i Jezioro Solińskie – podsumowanie Mniejsza, choć nie mniej atrakcyjna. Tak napisałem we wstępie i tu również podtrzymuję tę opinię. Mała Pętla Bieszczadzka nieco różni się od Wielkiej, nie tylko pod względem długości, ale i charakteru trasy. Ma wiele pięknych widoków i godnych uwagi atrakcji po drodze. Mi najbardziej podobał się odcinek Czarna Górna – Polańczyk oraz okolice Jeziora Solińskiego (włączając w to wizytę na plaży w Polańczyku, która była rozszerzeniem standardowej pętli), choć w innych miejscach też było co oglądać. Myślę, że trasa ma spore szanse przypaść do gustu również innym miłośnikom wycieczek rowerowych. Ci nieco bardziej zaawansowani pewnie dadzą radę pokonać ją jednego dnia, inni mogą rozważyć podzielenie na dwa kawałki. Niezależnie od wariantu – będzie warto. Tu jeszcze standardowa mapka wraz z profilem i innymi parametrami trasy: Mała Pętla Bieszczadzka – mapa i parametry trasy (kliknij, aby powiększyć obrazek).

wielka pętla bieszczadzka motocyklem mapa