jak mieć dziecko, nie jest to takie łatwe jak się wydajewyślij maila na biuro@dzielnytata.pl a się dowiesz, dodaj się, tylko razem pokonamy ten podły system, Ograniczanie mu na własną rękę pożywienia w tym wieku pozbawi go ważnych składników odżywczych, co może prowadzić do zaburzeń rozwoju i apetytu w przyszłości. Ile powinno mieć wzrostu 2-letnie dziecko. Dwuletnia dziewczynka powinna mieć od 81 do 92 cm, a dwuletni chłopiec – od 84 do 95 cm. To norma wyznaczona przez 10 i 90 W momencie drgawek gorączkowych nie wkładaj maluchowi niczego do buzi. Najlepiej połóż dziecko na boku, na podłodze i pilnuj, żeby o nic się nie uderzyło. Po ataku drgawek jak najszybciej wezwij pogotowie ratunkowe lub lekarza. Najczęściej drgawki w gorączce u dziecka nie pozostawiają żadnych zdrowotnych następstw. Lepiej jednak Statystyki Ministerstwa Cyfryzacji pokazują jednak, iż mimo takiej możliwości rodzice wciąż najchętniej wybierają dzieciom tradycyjne imiona polskie. W pierwszym półroczu 2018 r. do najpopularniejszych imion dla dziewczynek należały: Zuzanna, Julia, Zofia, Maja, Hanna. Najczęściej nadawane imiona męskie zaś to Antoni, Jakub, Jan Kompleksy i problemy z akceptowaniem swojego wyglądu to coś, czego dzieci uczy społeczeństwo. Większość dziewcząt zaczyna uważać, że z ich ciałami jest coś nie tak już w szkole podstawowej. Jak się okazuje, początkiem traumy dość często bywają komentarze dorosłych. Podczas lekcji WF-u, w gabinecie lekarskim, podczas Poza tym, a w zasadzie przede wszystkim, ma dostęp do swoich dokumentów z każdego komputera na świecie – wystarczy, że się zaloguje na swojego mejla. Na koniec można się zastanowić od jakiego wieku dziecko może mieć swoją skrzynkę mejlową. Oczywistą barierą jest umiejętność czytania i pisania. . Czekając na dziecko, zastanawiasz się, jak to będzie po porodzie. Ostrożnie z różowymi wizjami! Lepiej zamień nierealne oczekiwania dotyczące macierzyństwa na dobre przygotowanie. Dzięki temu unikniesz nieprzyjemnych niespodzianek. Nie dowiesz się, jak to jest mieć dziecko, zanim się ono nie pojawi. A jednak przez cały okres ciąży – a im bliżej porodu, tym częściej – będziesz wyobrażać sobie, jak będzie wyglądać twoje macierzyństwo. Masz do wyboru dwie, równie nieprawdziwe wizje. Jedna jest cukierkowo słodka, pełna spokojnie drzemiących maleństw, zrelaksowanych, szczęśliwych matek i fajerwerków rodzinnego szczęścia. Druga to opowieść o skrajnym wyczerpaniu, nieustannie płaczącym noworodku, nieprzespanych nocach i zaniku namiętności w związku. Ten pierwszy obraz kreują media społecznościowe, druga to przerysowana wersja wspomnień młodych mam, często pojawiających się na forach internetowych. Obie wizje są nieprawdziwe, ale właśnie w oparciu o nie mama w ciąży buduje swoje oczekiwania wobec macierzyństwa. A prawda – jak to prawda – leży pośrodku. Ale będzie ci łatwiej dostosować się do nowej roli, jeśli postarasz się zrezygnować z gotowego scenariusza na bycie mamą i założysz, że życie pisze własne scenariusze, w dodatku dla każdej mamy trochę inne. Zobacz: Dość lukrowania macierzyństwa. Oto jak wygląda ciało po porodzie Spis treściMacierzyństwo: słodko, cicho, pastelowo?One już przez to przeszłyMacierzyństwo: z dystansem i na luzieMacierzyństwo a związek W co się bawić z niemowlęciem? Macierzyństwo: słodko, cicho, pastelowo? Reklamy pieluszek i zupek dla niemowląt sprawiają, że masz ochotę się uśmiechnąć. I zaczynasz tak właśnie wyobrażać sobie swoje macierzyństwo: dziecko leży na kocyku, ty przechadzasz się po ogrodzie, wiatr rozwiewa twoje świeżo umyte włosy. Sielanka. Tyle tylko, że to świat z reklamowego filmu. Prawdziwy wygląda nieco inaczej. Nie ma nic złego w tym, że marzysz o zdrowym, pogodnym dziecku, masz nadzieję, że od pierwszego dnia pokochacie się szaleńczo i będziesz rozumiała je bez słów, gdy tylko je zobaczysz. Ważne jednak, by dopuszczać myśl o tym, że twój malec przychodzi na świat bez instrukcji obsługi, a ty jeszcze nigdy nie byłaś mamą. Wiesz, że czeka cię spotkanie z jedną z najważniejszych (jeśli nie najważniejszą) osobą w twoim życiu. Ale nic nie da zakładanie, jaka ona będzie i jak będą się układały wasze stosunki. Trzeba dopiero poznać tego nowego człowieka i nawiązać z nim relację. Pewnie są na świecie matki, które od pierwszej chwili przenika miłość do dziecka, a instynkt zaraz po porodzie bezbłędnie podpowiada im, co robić. Jeśli taką poznasz – daj znać. Ja natomiast znam fantastyczne matki, które uczyły się swoich dzieci, poznawały je dzień po dniu i z każdym dotykiem, karmieniem, kąpielą czuły się coraz bardziej z nimi związane. Jeśli będziesz oczekiwała reklamowego świata w swoim życiu, możesz się rozczarować i dzieckiem, i sobą jako mamą. Dziecko to żywe stworzenie, a nie produkt fabryczny, który działa według określonych założeń – dlatego przygotuj się na to, że niespodzianki będziesz miała w pakiecie. Noworodki płaczą, mają kolki, potrzebują kilku tygodni, by ustalić rytm dnia i nocy, zdarzają im się gorsze i lepsze dni. Czy fakt, że twój maluszek będzie płakał, zamiast słodko się uśmiechać 24 godziny na dobę, popsuje ci frajdę z bycia mamą? Z pewnością nie. Dlatego, gładząc się po brzuchu, powtarzaj w myślach: „Czekam na ciebie, chcę cię poznać, wiem, że będzie nam razem dobrze”. Przygotuj się na spotkanie z nowym człowiekiem, wyczuwaj jego nastroje, gdy się rusza. Dowiesz się, jaki jest, gdy będzie po drugiej stronie brzucha. Zobacz także: Stany przejściowe noworodka - 10 rzeczy, którymi nie powinnaś się niepokoić One już przez to przeszły Szukaj kontaktu z kobietami, które niedawno urodziły – one będą twoją grupą wsparcia, gdy sama urodzisz. Będą umiały doradzić, jak rozwiązać problem, z którym same zetknęły się kilka miesięcy wcześniej. Mama czy ciocia nie zastąpią ci kontaktu z rówieśnicami, bo one żyły w innym czasie i miały całkiem inne problemy. Wsparcia warto szukać nie tylko na forach internetowych czy grupach w mediach społecznościowych. Rodzisz w roku 2022? Szukasz wsparcia innych przyszłych mam, chcesz wymienić się z nimi swoimi doświadczeniami? Dołącz do grupy na FB "Rodzę w 2022 roku! Grupa dla mam (BEZ HEJTU)"! Nie zapomnij też o kontaktach w realu. Jeszcze podczas ciąży warto zapisać się na basen, szkołę rodzenia. W tych miejscach możesz spotkać inne przyszłe mamy z twojej okolicy. Bliższa znajomość z młodą mamą w realu daje więcej, bo można na żywo obserwować, jak wygląda macierzyństwo, i samej nawiązać relację z malutkim dzieckiem. Bądź już w ciąży przyszywaną ciocią malucha – to dla ciebie najlepszy trening. Czytaj też: Plan dnia noworodka - jak ułożyć dziecku rytm dnia? Macierzyństwo: z dystansem i na luzie Jeśli przewidujesz, że w czasie urlopu macierzyńskiego będziesz codziennie ćwiczyła jogę, nauczysz się nowego języka i przeczytasz wszystkie książki, na które nie miałaś czasu, gdy pracowałaś, już teraz zacznij szukać opiekunki do dziecka. Bo ktoś będzie musiał się nim zająć. Wiele mam, bojąc się utraty dawnego, „przeddziecięcego” życia, zakłada, że przecież nic nie musi się zmienić, jeśli odpowiednio się postarają. I ich oczekiwania wobec siebie jako młodej matki szybują pod niebo. Bo mają być zrelaksowane, spokojne, zadbane, oczytane, na bieżąco, wysportowane i pełne pasji. Świetnie. Tylko wizja to jedno, a życie to drugie. Z pewnością większość mam coś sobie zakłada. „Będę codziennie przecierać zupkę z ekologicznych warzyw”, „Nie ma mowy, żebym zaniedbała hiszpański”, „Na pewno nie będę chodziła po domu w dresie z plamami po mleku”. Takie zadaniowe podejście sprawia, że dołożysz sobie obowiązków w okresie, gdy i tak będziesz ich miała sporo, i każde kolejne wyobrażenie, jaka „powinnaś” być jako matka, dorzuci ci solidną porcję stresu. To tak, jakbyś wybierała się w długą podróż do kraju, którego nie znasz, o jego zwyczajach nie masz pojęcia, musisz skompletować sobie ekwipunek, ale na starcie wiesz dokładnie, jaką będziesz podróżniczką. Realne? Średnio. Znacznie lepiej sprawdza się elastyczność. Jaką będziesz mamą, dowiesz się po narodzinach malca. Wtedy będziesz uczyła się siebie i dziecka, zastanawiała się, co do ciebie pasuje, z czym czujesz się wygodnie i bezpiecznie. Nie opracowuj planów i strategii. Przyjmij, że jedyną pracą, jaką będziesz miała do wykonania, będzie nawiązanie relacji z dzieckiem. I być może wtedy okaże się, że poplamiona koszulka ci w tym nie przeszkodzi, a ty, choć zmęczona obowiązkami, i tak będziesz szczęśliwa i spełniona jako matka. Cokolwiek się zdarzy, dasz sobie radę. Nie ma sensu snuć wizji, jak to będzie. Gdy będziesz trzymała dziecko w ramionach, z pewnością zapomnisz o ciążowych oczekiwaniach. Będziesz zbyt zaabsorbowana byciem mamą. Zobacz też: Te znane mamy przyznały się do depresji poporodowej. Mówią o tym, co przeszły Macierzyństwo a związek Promiennie uśmiechnięci, przytulają się na wielkim łożu, a pomiędzy nimi leży kwilący bobas. Z pewnością będą wam się zdarzały takie chwile. Ale nie wypełnią całego waszego rodzicielstwa. Bo będą też dni, kiedy łóżko będzie kojarzyło się jedynie ze snem i ze zmęczenia nie będzie chciało wam się nawet rozmawiać. Czy to znaczy, że wasz związek straci sens? Oczywiście, że nie! Wykorzystaj czas ciąży na szczere rozmowy z partnerem o tym, jak chciałabyś, żeby wyglądało wasze bycie we trójkę. Gdy dziecko przyjdzie na świat, będziecie musieli poukładać wasz związek na nowo. Pójdzie wam to sprawniej, jeśli już teraz uświadomicie sobie, co jest dla was ważne, by czuć się ze sobą dobrze. Polecamy: Czy wspólny poród może zniszczyć związek? miesięcznik "M jak mama" Czy jesteś gotowa na poród? Pytanie 1 z 7 Czy wiesz, co zabrać ze sobą do szpitala? mam przygotowaną listę, ale kilku rzeczy jeszcze brakuje oczywiście, torba do szpitala od dawna stoi spakowana dokumenty, pieluchy, telefon...? fot. Adobe Stock, fesenko Nasze małżeństwo było poprawne. Żadnych niespodzianek i żadnych dzieci – oboje byliśmy zbyt zajęci pracą we własnej klinice stomatologicznej. W każdym razie moja żona była tym pochłonięta. Klinika była jej marzeniem, oczkiem w głowie, pasją. Ja tam tylko pracowałem, u niej, co mi wytykała przy każdej sposobności. W ogóle miała mnie za safandułę i pantoflarza. Choć gdybym spróbował otwarcie wyjść spod tego pantofla, już dawno nie bylibyśmy razem. W styczniu skończyłem 42 lata Krystyna czterdzieści w lutym, ale nadal uważała się za osobę młodą i energiczną. Choć nie na tyle, by zdecydować się na ciążę. Gdy uznała, że wreszcie dojrzała do roli mamy, postanowiła jakieś dziecko adoptować. – Najlepiej dziewczynkę – stwierdziła. – Chciałabym mieć córkę. I wtedy ja wysunąłem się przed szereg. – Owszem, jest to do załatwienia. Dwuletnia dziewczynka, blondyneczka z niebieskimi oczkami. Może być? Spojrzała na mnie badawczo. – Kpisz sobie ze mnie? – rzuciła groźnie. – Ależ skąd, gdzieżbym śmiał! Pamiętasz Natalię, tę naszą asystentkę? – Tę dziewczynę z Białorusi? Która się zwolniła, bo była w ciąży? – Właśnie. Zmarła w wyniku jakichś powikłań po porodzie. Zdaje się, że miała białaczkę czy… czy coś – nagle zaschło mi w gardle. – Zresztą ciąża też przebiegała z problemami, o ile wiem. Zostawiła córeczkę, Nadię. Mała ma teraz dwa latka z kawałkiem. Żona ściągnęła brwi. – No fajnie, ale jak chcesz to załatwić? Adopcja ze wskazaniem raczej nie wchodzi w grę, bo matka nie żyje. A gdzie to dziecko teraz jest? – U rodziców Natalii, którzy też z nią przyjechali do Polski. – I co, ot tak, zabierzesz im wnuczkę? Jak chcesz to załatwić? – powtórzyła pytanie. Tak, jestem kretynem, dałem się wkręcić… Nie zaciekawiło jej, skąd tyle wiem o naszej byłej pracownicy. Skupiała się głównie na dziecku, które mogła „przechwycić”. Wzruszyłem ramionami. To miała być tylko formalność – Formalnie ja jestem jej ojcem, więc… – Przepraszam, że co?! Jakim cudem jesteś ojcem cudzego dziecka?! Jak dałeś się wrobić w coś takiego?! Znowu wzruszyłem ramionami. – Dziewczyna przyszła do mnie i poprosiła o pomoc. Chciała wpisać mnie jako ojca, żeby dzieciak miał polskie obywatelstwo. Nawet zaproponowała mi za to pięć tysięcy. – Wziąłeś? – Nie, no skąd, przestań! Ale na jej prośbę się zgodziłem. To miała być tylko formalność, żadnych obowiązków. Parę razy ich odwiedziłem, tak z ciekawości, ale nic ponadto. Za to teraz… Myślę, że rodzice Natalii się zgodzą, żeby mała zamieszkała z nami. – Muszą się zgodzić – mruknęła moja żona, znowu marszcząc brwi. – Inaczej pójdziemy do sądu. Test DNA odpada, ale skoro widniejesz w papierach jako ojciec, to… – urwała, spojrzała na mnie i zaczęła chichotać. – Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać – kręciła głową z niedowierzaniem. – Przecież ona cię najnormalniej w świecie oszukała, wykorzystała, ta cała Natalia. Cwaniara. Masz szczęście, że cię w alimenty nie wrobiła. Co byś powiedział? Przepraszam, popełniłem wykroczenie, poświadczając nieprawdę w urzędowych papierach? Boże, taki stary, a taki głupi… – patrzyła na mnie z politowaniem. Taktycznie milczałem Po czterech dniach żona zaproponowała, żebyśmy pojechali odwiedzić malutką. Biorąc pod uwagę fakt, że włożyła jedną z droższych sukienek, a po drodze wstąpiliśmy do sklepu po największą lalkę, jaką mieli, uznałem, że Krystyna powoli oswaja się z myślą o dziecku w domu. Ja nie miałem nic przeciwko temu, przeciwnie, byłem przeszczęśliwy, że Nadia, ta urocza, kochana dziewuszka, będzie mogła z nami zamieszkać. Kiedy przyjechaliśmy do jej dziadków, powitali nas jak rodzinę. Mnie wyściskali i wycałowali, klepiąc po plecach. Moją żoną traktowali natomiast z respektem jak bogatą krewną. Od razu przedstawili jej Nadię. Dziewczynka, z początku nieco onieśmielona, już po pięciu minutach ciągnęła Krystynę do swojego pokoju, żeby pokazać jej zabawki. Ja zostałem z rodzicami Natalii i pokrótce wyłożyłem im sprawę. Dziadek dziewczynki wyglądał na wyraźnie zadowolonego. – Dobrze będzie u was miała nasza wnusia – powiedział, zaciągając silnie. – Bo my starzy, a jej trzeba młodszych rodziców. Babcia małej tylko wzdychała i ocierała oczy, choć w końcu niechętnie przyznała, że dla dziecka takie rozwiązanie będzie najlepsze. Oczywiście zagwarantowałem im możliwość wizyt u nas, kiedy zechcą. Nim dziewczyny przyszły z pokoiku do kuchni, wszystko w zasadzie było już uzgodnione. Zagrałem trochę va banque, ale miałem dobre przeczucia. I nie pomyliłem się. W drodze do domu moja żona była po prostu rozanielona. – Jezu, jaki to słodki dzieciak jest! – zachwycała się. – I na dodatek prześliczna. Ale to chyba nie po matce, bo Natalia jakaś taka przaśna była, biuściasta blondyna. Za to mała wygląda jak mała księżniczka, istny aniołek… – znów się roztkliwiła. Ja taktycznie milczałem. Mieszkamy w dużym domu, na piętrze mamy dwie sypialnie i dwa pokoje gościnne, z których rzadko kto korzysta. Więc jeden z nich, ten obok sypialni żony, po odmalowaniu i umeblowaniu, został przystosowany do potrzeb dwuletniego dziecka. – Nie masz żadnych wątpliwości? – upewniłem się, choć pytanie było czysto retoryczne. Krysia pokochała Nadię całym sercem Odwiedziliśmy Nadię w ciągu miesiąca ze dwadzieścia razy, i obie dziewczyny były sobą oczarowane. Moja żona, zawsze taka zdystansowana, zapracowana i ważna, przy malutkiej zachowywała się zupełnie inaczej, jakby nie tyle przeżywała drugą młodość, co odkryła w sobie dziecko. Raz ją przyłapałem, jak łaziła na czworakach i mruczała jak niedźwiedź, a Nadia uciekała przed nią, też na czworakach, piszcząc i chichocząc. – Nie mam najmniejszych wątpliwości – potwierdziła Krysia. – I szczerze mówiąc, cieszę się, że dałeś się wkręcić w to rzekome ojcostwo. Zaoszczędzi nam to mnóstwo formalności, takich jak sprawy adopcyjne czy zmiana nazwiska małej. – Co powiemy znajomym? – No wiesz, na pewno nie przyznam się nikomu, że mam męża naiwniaka – zaśmiała się. – Poza tym o jakich znajomych mówisz? My nie mamy znajomych. Mamy pacjentów, a ich to nie powinno obchodzić. – No a twoi rodzice? Moi będą zachwyceni, ale… – Akurat moim rodzicom powiem prawdę, twoje notowania u nich niżej już spaść nie mogą. A ty swoim powiedz, co chcesz. Najlepiej też prawdę. – Czyli postanowione? Ja się zajmę formalnościami, a ty zacznij szukać dla malutkiej przedszkola. Dopiero za pół roku skończy trzy lata, ale słyszałem, że z tym trzeba się spieszyć. Miejsc jest mało… – Rany, jak fajnie… – westchnęła Krysia. – Będę taką jakby mamą. Ty już jesteś tatą Jajkiem – zaśmiała się. Ostatnio dużo się śmiała Znowu milczałem, nie rozwodząc się nad tym, czemu obce dziecko nazywa mnie tatą Jarkiem. Mała nie wymawiała „r”, a moją żonę tak bawił tata Jajek, że umykała jej mogąca kryć się za tym prawda. Nowa rola spodobała się mojej żonie na tyle, że trochę odpuściła sobie pracę, by móc więcej czasu poświęcać córce. Inaczej o Nadii nie mówiła, od kiedy dziewczynka się do nas wprowadziła. Mała też nie miała żadnych oporów i już pierwszego dnia zaczęła do niej mówić „mamo”, co wzruszało moją twardą małżonkę do łez. Nielicznym znajomym powiedzieliśmy o adopcji, a oni nie drążyli tematu. Rodzice żony byli zachwyceni i od pierwszej wizyty rozpieszczali Nadiuszkę. A moi rodzice? Cóż, popłakali się z szczęścia, że mają wnuczkę, ale obwiali się, co będzie, jak cała prawda wyjdzie na jaw. Bo im – idąc za radą żony – wyznałem wszystko, jak na spowiedzi. No bo było tak, że… Natalia pracowała u nas przez dwa lata. Uśmiechnięta, ciepła, dobra, miękka… Zakochałem się w niej po miesiącu, i jak się okazało, z wzajemnością. Nasz romans kwitł, a ukrywanie go przed żoną pracoholiczką nie było trudne. Kiedy zaszła w ciążę, pojawiły się komplikacje Chyba nigdy wcześniej nie czułem się tak szczęśliwy, byłem gotowy dla Natalii zrezygnować ze wszystkiego, ale nie chciała tego, wręcz mi zabroniła. Wtedy nie wiedziałem, czemu jest taka uparta… Kiedy zaszła w ciążę, pojawiły się komplikacje. Zamierzałem uznać dziecko i teraz już na pewno wystąpić o rozwód, ale Natalia zagroziła, że zniknie, jeśli to zrobię. Wystraszyłem się i ustąpiłem. Gdybym wiedział, że jest chora, nie posłuchałbym i natychmiast się rozwiódł. Ale Natalia była nie tylko dumną, ale też bardzo rozsądną dziewczyną. Dopiero jakiś czas po jej śmierci zrozumiałem, że musiała wszystko dokładnie sobie zaplanować. Ciąża stanowiła dla niej ogromne ryzyko, jednak ona chciała zostawić po sobie jakiś ślad na ziemi, więc mimo choroby zdecydowała się urodzić dziecko. Zmarła dwa miesiące później, zostawiając małą u swoich rodziców, a mnie z pękniętym sercem. Teraz, kiedy patrzę na Nadię, kiedy nie muszę odwiedzać jej ukradkiem, serce zaczyna mi się powoli sklejać. Wiem, że oszukuję żonę, ale znam ją. Pojawienie się owocu mojej zdrady przerosłoby ją, zburzyło jej świat. Co innego przygarnięcie i pokochanie zupełnie obcego, cudzego dziecka… Nawet jeśli Nadia z czasem coraz bardziej będzie mnie przypominać, nie sądzę, by moja żona to zauważyła. Opinia safanduły i pantoflarza przydaje się w utrzymaniu tajemnicy… Czytaj także:„Teściowa to wstrętna ropucha, która na każdym kroku porównuje mnie do byłej narzeczonego. Co ona ma, czego ja nie mam?”„Całe życie mieszkałem w partyjnej kamienicy. Nie widziałem w tym niczego złego, ojciec zrobił to, aby nam było dobrze”„Mój mąż to ideał. Kiedy zaczął wyjeżdżać służbowo, bałam się, że ktoś mi go ukradnie. Koleżanki tylko dokładały mi do pieca” Ludzie, którzy rodzą martwe dziecko, to najstraszniejszy czas, jaki muszą przeżyć. Czują się odizolowani zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie. Kiedy w wielu przypadkach dochodzi do śmierci płodu, nie ma wyjaśnienia, po prostu się dzieje. Rodzice tracą swoje dziecko, które czuli poprzez kopnięcia i ruchy, ale nie potrafili cieszyć się nim w swoich ramionach. Mogą czuć się zagubieni i zdezorientowani, a nawet małżeństwo może być urażone. Odczuwany ból jest ogromny i nie ma pocieszenia nawet w życzliwych komentarzach najbliższych. W ciszy cmentarza nie ma pociechy, jest nadzieja i beznadziejność. Później, po żalu, myślenie o przyszłej ciąży może budzić wiele obaw. Możliwe, że z czasem para wydaje się szczęśliwa z zewnątrz, ale od wewnątrz ból po stracie może być bardzo silny, szczególnie, jeśli proces żałoby nie zostanie pomyślnie zakończony. Wzajemne wsparcie Konieczne jest, aby para wspierała się wzajemnie na poziomie emocjonalnym, ponieważ ludzie wokół nich, nawet jeśli mają dobre intencje, nie będą wiedzieć, jak naprawdę się czują. Para może nie mieć ochoty wyjeżdżać na wakacje lub spotykać się z innymi ludźmi, ale muszą iść dalej. Jeśli stanie się to zbyt skomplikowane, znalezienie grup wsparcia może być dobrą strategią. Inni ludzie, którzy przeszli przez to samo, mogą spojrzeć na życie z innej perspektywy. Bez tego wsparcia rozwód będzie nieuchronny ... ale w rzeczywistości to para, która przeszła przez to samo, jest najlepszym wsparciem. Nie ma winnych, są dwa złamane serca, pogrążone w bólu, które muszą się uleczyć, aby iść naprzód. Nie wymazując pamięci o dziecku, czas nosić je w swoim sercu. Nadszedł czas, aby wzmocnić małżeństwo. Szukaj terapii Jako para, która straciła dziecko, dobrym pomysłem jest skorzystanie z terapii żałoby. To najlepszy sposób na walkę z tym smutkiem bez przejmowania istoty, która go cierpi. Kiedy uczucia wrócą do normy i myślisz, że szukanie nowej ciąży to dobry pomysł, nie myśl, że to samo się stanie. Kiedy rodzisz drugie dziecko, Będziesz wiedział, że wszystko jest tego warte i że Twoje zmarłe dziecko jest niewątpliwie Twoim dzieckiem, nawet jeśli jego pamięć nadal Cię boli. Ale zawsze będzie to Twoje dziecko, cokolwiek się stanie. Nawet jeśli jesteś zadowolony z rodziny, którą tworzysz, zawsze będzie chwila smutku w pamięci Twojego dziecka, które wyszło zbyt wcześnie. Nie myśl, że nie jesteś w stanie iść do przodu w życiu, bo z wolą i potrzebną pomocą możesz to osiągnąć, mając partnera u boku. Ponieważ oboje przeszliście przez najtrudniejsze chwile, przez które może przejść każda para i rodzice. Nikt nie jest przygotowany na zniesienie ciosu tak mocno, jak utrata dziecka, niezależnie od jego wieku, nawet jeśli jest martwe i nie masz czasu, aby cieszyć się nim w życiu. Dziecko było od chwili poczęcia. Musisz pozwolić sobie na smutek i myśleć o swoim dziecku jako o cudownej istocie, którą był i zawsze będzie w waszych sercach. Nie ma do tego instrukcji ani dokładnej daty, aby wiedzieć, kiedy wszystko będzie dobrze ... Treść artykułu jest zgodna z naszymi zasadami etyka redakcyjna. Aby zgłosić błąd, kliknij tutaj.

jak w pou mieć dziecko